środa, 13 marca 2013

Warsaw!


Ostatnio dość często bywamy razem z Guśką w stolicy. 
Dwugodzinne podróże PKSem nie są najwygodniejsze z psem, ale idzie się przyzwyczaić, 
a suka wytrzymuje je naprawdę dobrze. Warszawa jest o wiele większym miastem niż to, 
w którym mieszkamy, dlatego psiak ma okazje zobaczyć wiele nowych - dla niej dziwnych rzeczy. 
Z początku myślałam, że jeżdżenie autobusem dwuczłonowym na przegubie będzie sprawiać problemy. 
Ku mojemu zdziwieniu  suka miała w nosie, że powierzchnia na której leży, co chwilę się rusza. 
Łażenie po zatłoczonych podziemiach przy peronach, co łączy się z nowymi dźwiękami, 
też nie było kłopotem. To samo tyczy się ruchomych schodów i obrotowych drzwi.
Naprawdę jej zachowanie było dla mnie miłym zaskoczeniem. 
Oczywiście nie łazimy tylko po śródmieściu.
Zdarza się, że odwiedzamy pola mokotowskie, jednak najczęstszym miejscem naszych spacerów 
jest park Korotyńskiego. Świetnie miejsce, które nie jest zatłoczone i można puścić psiaka luzem. 
Musimy mieć tylko pewność, że czworonóg przybiegnie na zawołanie, bo park jest blisko ruchliwej ulicy.


Dość dziwnym faktem  jest dla mnie to, że praktycznie nie widujemy borderów.
Pola mokotowskie są oblegane przez goldeny, owczarki i inne burki, a bc brak.
Kończę notkę i spadam z suką na spacer.
pzdr!

niedziela, 3 marca 2013

Pies ciągnie na smyczy? Może metoda drzewa?


Jeszcze dwa lata temu miałam ogromne problemy z moją suką i jej szarpaniem na smyczy.
Ludzie polecali mi metodę drzewa, jako najlepszy sposób korygowania tego zachowania. 
W naszym przypadku się nie sprawdziła. Może to ja robiłam coś źle, aczkolwiek nie sądzę. 
Na czym ona polega? 

"...Aby oduczyć psa ciągnięcia musimy wykazać się konsekwencją – za każdym razem, gdy smycz jest naciągnięta należy się zatrzymać i poczekać, aż pies się uspokoi – jest to tak zwana metoda „na drzewo”. Ważne jest to, aby mieć cierpliwość – nie można się ruszyć, aż póki smycz nie będzie luźna.

Często zdarza się, że pies zacznie ciągnąć natychmiast po tym jak się znowu ruszymy – wtedy trzeba znowu zatrzymać się i czekać, aż pies się uspokoi. Psy mogą być bardzo zawzięte – mimo to musimy się wykazać konsekwencją. Może się zdarzyć, że przejście 20 metrów zajmie nam nawet pół godziny...''

 Źródło: http://www.zapytaj.onet.pl

Podobno w wielu przypadkach się sprawdza, ale każdy pies jest inny. Biorąc całą tą metodę na logikę i stawiając się na miejscu niejednego psa:
Wychodzę z właścicielem na spacer i ciągnę ile sił w łapach, żeby dotrzeć jak najszybciej do celu.
Nagle właściciel się zatrzymuje i stoi w miejscu. Ok. Postoję razem z nim. Już postaliśmy? 
W takim razie z momentem ruszenia pana/pani znowu muszę szarpnąć, żeby prędzej iść przed siebie.

Niektórzy polecają wzmocnienia zachowania rozluźnienia smyczy za pomocą smakołyka, bądź klikera
i przysmaku. (Żeby metoda na jedzenie zadziałała, pies musi być przegłodzony - inaczej nagroda nie będzie atrakcyjna.) Wtedy pies myśli:
O kurtka! Zatrzymałem się i dostałem żarcie! Na pewno gdy będę zatrzymywać się wtedy kiedy pan/pani, to coś jeszcze dostanę.

Jeśli Wam metoda drzewa pomogła, to gratuluję postępowania i cierpliwości.

Jeżeli nie, to polecam Wam trochę inne podejście do szkopułu.
Wiele problemów możemy uniknąć przejmując przewodnictwo stada.
Jak to zrobić?

1. Pies nie śpi w naszym łóżku i nie korzysta z naszych mebli - my natomiast możemy siadać na jego posłaniu.
2. Podczas snu psa, możemy go przesuwać w różne miejsca (nie ważne jest to, czy śpi na posłaniu, czy na podłodze). Możemy też wygonić go z posłania i samemu w nim usiąść choćby na 5 minut.
3. Psie miski zabieramy. Jedzenie przygotowujemy na jego oczach i dajemy dopiero po zjedzeniu przez nas naszego posiłku. Ważne jest to, żeby nigdy nie dzielić się z psem.
4. Wszystkie zabawy są pod naszą kontrolą. My je zaczynamy i my je kończymy.
5. Pies nie ma żadnej swojej rzeczy.Wszystko należy do nas. Miski, zabawki, legowisko są nasze.
6. Gdy stoisz na schodach pies nigdy nie może być wyżej od Ciebie. Na schody też wchodzisz pierwszy.
7. Jeśli pies przepycha się przed Ciebie przy wchodzeniu bądź wychodzeniu z domu, ukróć to przepchnięciem jego za siebie, bądź po prostu nie daj mu wyjść dopóki nie stanie za Tobą.
8. Kiedy pies utrudnia nam poruszanie się po domu - np. stoi w przejściu, przepędzamy go z naszej drogi.
9. Jak próbuje nas podgryzać, czy szarpać ubrania/smycz etc. mówimy do niego stanowczym tonem zostaw i patrzymy srogim spojrzeniem. Nawet szybka reakcja na tę komendę nie powinna zostać nagrodzona.
10. W momencie gdy wchodzisz do domu, a pies wskakuje na Ciebie łapami/chwyta Cię zębami (choćby delikatnie) powiedz stanowczym tonem zejdź - jeśli nie zadziała, powtórz ostrzej.
11. W miarę możliwości starajcie się sprowadzić psa do parteru i łapiąc go w kłębie przycisnąć do ziemi (podczas zabawy/ gdy widzicie, że pies stara się Was zdominować/albo jak Wam się umyśli). Pies nie może stawiać oporu. Jeśli próbuje Wam się wyrywać, możecie przytrzymać go drugą ręką za tułów, lub otoczyć go całym sobą. Ma to na celu pokazanie, że to Ty dominujesz. Jest to normalne zachowanie w stadzie.

Musimy przyzwyczaić swojego czworonoga do tego, że na różne przywileje musi sobie zasłużyć. Głaskanie, smakołyki, zabawa i spacer są takimi przywilejami. Wystarczy cokolwiek - nawet zwykłe ćwiczenie typu siad, leżeć, głos - psiak musi zakodować sobie w główce, że jeśli czegoś od nas chce, musi na to zasłużyć pracą. Każdy podporządkowany osobnik zawsze idzie z tyłu za przewodnikiem, więc jeśli pokażesz mu, że to Ty jesteś alfą, Twoje problemy z ciągnięciem na smyczy mogą magicznie się skończyć. Potrzebny jest czas i bycie konsekwentnym.
Opracowane na podstawie: Okiem psa J. Fisher

Jeśli chcecie osiągnąć sukces jeszcze szybciej starajcie się poprawić swoją pozycję i znajdźcie trochę wolnego czasu na dłuższe spacery. Zapnijcie psa na linkę (1,70cm wystarczy) Gdy pies zacznie ciągnąć, szarpnijcie za koniec linki, który macie w ręce jednym, ale dość mocnym ruchem tak, żeby psiak zwrócił na Was uwagę. Stanowczym tonem wypowiedzcie jego imię i wydajcie komendę za mną. Następnie idźcie z psem w przeciwną stronę niż szliście. Powtarzajcie za każdym razem gdy zaczyna szarpać. Możecie zmieniać ton głosu na ostrzejszy i dodawać srogie spojrzenia. Jeśli jednak uda mu się iść na luźnej lince przez dłuższy czas (nawet marną minutę) nagradzacie. Pisząc nagroda mam na myśli pochwałę w postaci entuzjastycznie wypowiedzianych słów dobry pies! albo pogłaskania po klatce piersiowej  jeśli jest blisko Was (głaskanie po pysku nie wchodzi w grę). Jak dalej ma Was w poważaniu, zróbcie 2 minuty przerwy i powtarzajcie dopóki łaskawie się dostosuje.
Oczywiście o wiele łatwiej nam będzie jeśli nasza pozycja w stadzie będzie wyższa niż czworonoga.

U mnie ten sposób się sprawdził, dlatego zalecam go innym.
Od razu polecę Wam książkę Okiem psa, do której ciągle wracam i z czystym sumieniem mogę napisać, że jest to jedna z najlepszych książek nt wychowania psów.


sobota, 2 marca 2013

"Niewychowana zabaweczka"

Jak widać Guśka jest bardzo zdemoralizowaną suką.
Nie dość, że "zabaweczka" to w dodatku "niewychowana" i w ogóle najgorsza.
Oczywiście nie jest to moja opinia, tylko zasłyszana rok temu od innego psiego właściciela :)
Czy się z nią zgadzam?
Nie.

Każdy właściciel stara się wychować swojego psa jak najlepiej potrafi. Jednym to wychodzi bardziej,
a drugim mniej. Mój pies mimo tego, że nie potrafi chodzić przy nodze i nie raz szarpnie mnie na smyczy, to dla mnie - jako właściciela i przewodnika jest ułożony w sam raz. Nie twierdzę, że Guśka jest najlepiej odchowanym czterołapem na świecie. Uważam po prostu, że jako 14-letnie dziecko i tak nieźle odnalazłam się w roli przewodnika tak dominującego i w sumie niezależnego szczeniaka. Oczywiście nie zgonię całej tej szkoleniowej chały na moją sukę. Gdybym zdecydowała się na psa trochę później moje podejście do nauki jej czegokolwiek byłoby na pewno inne. Niemniej jednak nie żałuje. Uczyłam siebie i ją metodą prób i błędów. Wyszło jak wyszło - nie najlepiej, ale też nie najgorzej. Mam psiaka, który sporo rozumie i sam w sobie jest naprawdę mądry, który rozróżnia ton mojego głosu i wie kiedy robi coś dobrze, a kiedy źle i stara dostosować się pode mnie. Nawet gdybym mogła nie wymieniłabym jej na żadnego innego psa, bo przez te 3 lata wspólnego życia stała się częścią mnie.

Pozdrawiam,
Ewa